Twoja praca zdalna zaczęła się od…zagrożonej ciąży? Opowiedz o tym.
I tak i nie ☺.
Zdalnie pracowałam już od prawie 3 lat, jednak co jakiś czas musiałam pojawiać się biurze po np. podpisy lub dokumenty potrzebne do przetargu.
Na początku 2018 r., będąc w 6 miesiącu ciąży, okazało się, że muszę zwolnić i poleżeć ☺. Wtedy też uświadomiłam sobie, że za chwilę będę mamą 2 małych dzieci (miałam już wtedy 3 letnią córkę) i powrót do etatowej pracy, będzie w mojej sytuacji, praktycznie niemożliwy.
Zaczęłam szukać informacji jak mogłabym wykorzystać swoje doświadczenie w biznesie online.
Znalazłam Twój kurs i w ciągu kilku dni zdecydowałam się na jego zakup. Nie żałuję tej decyzji!
Jakie były Twoje pierwsze kroki do tego, aby zostać wirtualną asystentką? Co robiłaś wcześniej?
Od dłuższego już czasu miałam poczucie, że nie chcę pracować w biurze do końca życia. Niby wszystko było ok, a jednak głos w środku podpowiadał, że czas na coś innego. Druga ciąża i zmiana szefa działu utwierdziły mnie w przekonaniu, że czas poszukać nowej drogi.
Moja kariera zawodowa zaczęła się od razu po maturze. Znalazłam pracę w firmie medycznej w której zaczęłam jako sekretarka medyczna. W ciągu 8 lat pracy w tej firmie miałam wiele stanowisk.
W końcu zostałam specjalistą od umów i zamówień i to była najwyższa możliwa administracyjna posada w moim dziale. Sporządzałam oferty handlowe, startowałam w przetargach, przygotowywałam umowy dla klientów i personelu, wprowadzałam faktury i pisałam mnóstwo maili ?.
Jesteś kursantką mojego kursu Wirtualna Asystentka. Zaczęłaś naukę, kiedy dopiero co urodziłaś drugie dziecko. Jak to wpłynęło na Ciebie oraz na Twoja rodzinę? Czy to był dobry pomysł? Co zrobiłabyś inaczej?
Oj, to był bardzo trudny czas.
Kurs zaczął się tydzień po urodzeniu mojego syna. I jak można się spodziewać nie wzięłam w nim udziału, w tak czynny sposób jak bym chciała.
Czytałam lekcje, próbowałam wrzucać na grupę posty, ale wszystko było chaotyczne i tak naprawdę bardzo mnie męczyło i frustrowało.
Szczególnie jak widziałam kursantki, które wymiatały ten kurs.
Z jednej strony dwójka małych dzieci przy nodze 24h, z drugiej strony chęć nauki i bycia kimś więcej niż mamą. Po kolejnej zarwanej nocce, litrach łez, wycofałam się z przerabiania kursu.
Dałam sobie 6 miesięcy na ogarnięcie sytuacji i kolejnej próby przejścia kursu. Ostatecznie zajęło mi to 10 miesięcy. Z dzisiejszej perspektywy zrobiłabym kurs rok później wykorzystując 100% wsparcia grupy i konsultacji. Jestem nawet prawie pewna, że byłabym o wiele dalej niż jestem dzisiaj.
To była dla mnie ogromna lekcja pokory. Świadome zrezygnowanie z zawodowej ścieżki na rzecz spokojnej głowy i dzieci dało dużo nowych pomysłów. I to nie było też tak, że rzuciłam wszystko w kąt. Czytałam książki, podglądałam biznesowe grupy, ale bez spiny, że „muszę”.
Opowiedz mi proszę o rozterkach, które dotyczą każdej mamy? Jak udało Ci się pogodzić to wszystko? Ile czasu potrzebowałaś na ustabilizowanie swojego życia zawodowego i rodzinnego?
U mnie największą rozterką był czas, a raczej jego brak. Chciałam mieć go na wszystko: na dzieci, na pracę, dla siebie i męża. I to wszystko, jako pełnoetatowa mama 😉
Ważną sprawą jest to, że będąc wirtualną asystentką nie tylko powinnaś „klikać” dla biznesów swoich klientów, jeśli chcesz pójść dalej musisz też „klikać” dla siebie, a to kolejne godziny przeznaczone na pracę.
Niestety obrazki w Internetach z uśmiechniętą mamą siedzącą przed komputerem ze słodkim bobaskiem na kolanach to ściema. A przynajmniej ja tak pracującej mamy jeszcze nie poznałam 😉
Teksty w stylu „Macierzyński to idealny czas na rozwój firmy, dzieci bawią się, a Ty masz czas na naukę”. OK, jeśli masz wsparcie i pomoc rodziny. Ale gdy chcesz ogarnąć wszystko sama licz się z kupą frustracji i niespełnienia.
Kiedy przyszła u mnie względna stabilizacja?
Po pierwszych urodzinach synka. Wtedy zaczęłam odzyskiwać coraz więcej czasu na rozwój swojej marki. Wieczory stawały się dłuższe a drzemki względnie stałe, a starsza córka zaczęła chodzić do pobliskiego przedszkola. Wtedy jeszcze raz sporządziłam plan działania. Miałam w tym czasie też rozmowę z Polą, która dodała mi wiary w moje plany.
Obecnie mój młodszy syn ma 2 latka i bardzo możliwe, o ile sytuacja pozwoli, że od września pójdzie do przedszkola. Jeśli nie, bez spiny będę dalej realizować swoje cele wieczorami i w weekendowe popołudnia. Wolniej niż inni, ale w najszybszym możliwym dla mnie tempie ☺.
Jesteś chyba dotychczas jedyną kursantką, którą znam, a która mój kurs przerabiała więcej razy niż raz. Co było tego powodem? Czego dowiedziałaś się po pierwszym, a czego po drugim przejściu?
Pierwsze podejście było trochę po łebkach, biernie słuchałam filmów „przy okazji”, często z Małym na rękach, nie robiłam zadań, notatek.
Dopiero przy drugim podejściu naprawdę wyciągnęłam z kursu jego esencję 😉 Mam sporo notatek, do których wracam. Wtedy, też stworzyłam swoją stronę www.
Ostatnio przejrzałam kurs jeszcze raz, ale to już wyrywkowo, żeby odświeżyć niektóre sprawy. Muszę przyznać, że za każdym razem można z niego wyciągnąć coś innego.
Czy uważasz, że poprzednie doświadczenie zawodowe wpłynęło na to co robisz dzisiaj jako Wirtualna Asystentka? Co na przykład?
Na pewno obycie z ludźmi, zadaniami i wyzwaniami mocno poszerzyło moje horyzonty i taką świadomość tego, jak się pracuje.
Dzięki pracy jako zdalna pomoc mam w sobie dużo cierpliwości i empatii do moich klientów.
Koledzy za to nazywali mnie „searcher”, bo potrafiłam znaleźć w Internecie praktycznie wszystko;) I nie ukrywam, lubię przedzierać się przez Internetową dżunglę i wyszukiwać konkretne informacje dla moich klientów.
Po tej całej nauce, przygodach, masz już stałych Klientów. Kim są? Jakie umiejętności sprzedajesz?
Tak, po tej ogromnej lekcji pokory, cierpliwości i odpuszczenia przyszły pierwsze zlecenia. Obecnie współpracuję z zaprzyjaźnionymi wirtualnymi asystentkami, którym pomagam przy researchach i copywritingu.
Mam też swojego stałego klienta, dla którego wykonuje transkrypcje podcastów.
W planach jest specjalizacja – sprzedażowy copywriting i kompleksowa obsługa social mediów. Kuszą mnie też techniczne sprawy, ale to przyszłość ☺.
Gdybyś miała doradzić przyszłym WA, które umiejętności są najkorzystniejsze, aby szybko pozyskać klientów. Co by to było?
Myślę, że umiejętności takie jak copywriting, prowadzenie kont na SM, umiejętności graficzne jak np. składanie e-booków oraz obsługa newsletterów to teraz topowe umiejętności. Oczywiście każda umiejętność techniczna (kursy, sklepy, strony www) jest również wysoko ceniona.
Myślisz, żeby zostać WA już na zawsze? Jak widzisz siebie za 5 lat?
Od razu ciśnie mi się żart: „Za 5 lat widzę siebie w kolejce u endokrynologa, bo akurat wtedy mam wizytę” ;).
A tak serio mam mnóstwo marzeń i planów, które ewoluują co jakiś czas. Jednak w świecie wirtualnym czuję się całkiem dobrze i chciałabym tu zostać na dłużej. Niekoniecznie jako typowa WA, ale przede wszystkim jako pomoc kobiecym pasjo-biznesom związanym z rękodziełem, naturą, ogrodnictwem – takimi bliskimi mi tematami.
Za to w realnym świecie chciałabym założyć małą szkółkę ogrodniczą i sprzedawać najlepsze sadzonki pomidorów i lawendy w okolicy.
Dziękuję Ci za rozmowę i inspirację. Życzę powodzenia!

Michalina Skowronek – wirtualna asystentka. Działa pod marką Skowronek Office.
W sieci znajdziesz ją na Facebooku Skowronek Office – Michalina Skowronek – Wirtualna Asystentka